Iluzja wyścigowych spektakli

Pamiętam jak któregoś dnia wybrałam się poobserwować amatorskie wyścigi samochodowe. Krew burzyła się w moich żyłach z przyjemności patrzenia na kierowców, którzy z niesamowitą dla mnie prędkością wchodzili w zakręty i dawali o sobie głośno znać nieprzerwanym piskiem opon. Przypominali szaleńców owładniętych pasją szybkości i bezgraniczną wiarą we własne możliwości. Ten heroizm, gwałtowność i brak litości dla samochodu, potęgowały w unoszącącej się wokół aurze stężenie adrenaliny i euforycznych endorfin.

Cholerycy kontra flegmatycy

Wspomniane wskaźniki spadły, gdy na tor wjechał kolejny zawodnik i z tempem spacerowym objechał wyznaczoną trasę. Podczas jego startu zrobiło się jakoś ciszej a poślizgi były prawie niezauważalne. Kierowca nie wykonywał żadnych porywczych ruchów i odczuwało się w tym przejeździe nużącą jednostajność. Publiczność chyba uznała przejazd za mało ciekawy i  wbiła wzrok w kiełbasę na tacce. Po ogłoszeniu wyników,  ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że ten „powolny” kierowca miał jeden z lepszych czasów i zostawił daleko w tyle szaleńczych przeciwników.

Werdykt wywołał we mnie mieszane uczucia, a wręcz rozczarowanie. W końcu dlaczego ci, którzy jechali z tak wielkiem zaangażowaniem i charyzmą przegrali z kierowcą, którego przejazd w odbiorze był nieco mdławy? I do tego ta jazda ze stoickim spokojem, jakby całe te zawody były mu zupełnie obojętne. Dałam się wtedy oszukać iluzji wyścigowych spektakli. Jak się okazuje ci,co szaleją wcale nie zajmują w klasyfikacji pierwszych miejsc. Choć ogląda się ich z wypiekami na twarzy a efektowne przejazdy zostają na długo w pamięci, niestety w tej konkurencji nie zyskają oni dobrych czasów.

Pozory szybkiej jazdy

Zawodnicy, którzy zaserwowali widzom  spektakularne widowiska, stwarzali tak na prawdę pozory szybkiej jazdy. Można dać się oszukać złudzeniu, że dzięki przejechaniu konkretnych odcinków z najwyższą prędkością uzyska się najlepsze czasy. Otóż to najszybsze okazuje się często za szybkie, ponieważ zaraz za odcinkiem trzeba mocno wyhamować. To gwałtowne hamowanie obniża średnią czasu całej trasy. Kierowcy sportowi, aby odnaleźć tę właściwą prędkość cały czas trenują swoją wyobraźnię przestrzenną. Projektują zestawienie prędkości z długością i specyfiką odcinka. Po częstych treningach szybkość przychodzi sama. „Powolny” kierowca, o którym piszę wyżej, zyskał lepsze czasy dlatego, że jechał płynnie i wystrzegał się gwałtownego przyspieszania i hamowania. Odczucie bezwyrazowości jego przejazdu wyraża się w równym prowadzeniu a także unikaniu przesadnych poślizgów. Zamiatanie na lewo i prawo z pewnością daje wiele frajdy, ale przez chwilę zabawy traci się cenne sekundy.

 

 

3 myśli w temacie “Iluzja wyścigowych spektakli”

  1. Stara prawda głosi, ze jeździ się albo efektownie, albo efektywnie 😉
    Chociaż najlepszym zdarza się łączyć jedno z drugim.
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *