Gdy klocek klockowi nie równy

Wielu kobietom może się wydawać, że wymiana klocków hamulcowych jest trudna. Sam fakt grzebania przy hamulcach może budzić pewne obawy a procedura zdejmowania kół zniechęcać. Ja do tematu podeszłam pierwszy raz i jak się okazało poziom trudności wcale nie jest wysoki. Myślę, że najbardziej kłopotliwymi momentami dla kobiet są te, które wymagają użycia większej siły i narzędzi, których się nie posiada. I tu ważny komunikat: nie można się poddawać, siłowe czynności można pokonać sposobem! A jeśli faktycznie chcemy zacząć zagrzebywać się w mechnicznych narządach, warto krok po kroku powiększać sprzętowy asortyment. Brak odpowiedniego przyrządu może zupełnie zablokować nam pracę.  

Droga hamowania

Zanim przejdę do samej czynności wymiany klocków, przybliżę okoliczności w których się znalazłam. Od pewnego czasu, w trakcie jazdy, mimo równomiernego ciśnienia i zużycia ogumienia, dało się odczuć delikatne ściąganie. Pojechałam więc sprawdzić zachowanie auta na parkingu. Jednym z lepszych a zarazem najprostszych sprawdzianów skuteczności działania hamulców jest analiza drogi hamowania. Doświadczenie zaczynamy od rozpędzenia samochodu, by za chwilę z impetem depnąć po hamulcach, do pełnego zatrzymania. Po wyjściu z auta, możemy przystąpić do oględzin śladów hamowania. Taki materiał dowodowy pozwala wysnuć wiele wniosków. Warto podczas takiego badania zwrócić uwagę na położenie przednich kół. Mogą się różnić znacznie od przyjętego pierwotnie kierunku na wprost. W moim przypadku samochód ściągał w bok i zostawiał dwa różnej długości ślady. Poza tym nie odczuwałam jakiegoś szczególnego bicia na kierownicy, a zachowanie pedału hamulca też nie odbiegało specjalnie od normy. Tak czy inaczej trzeba było zajrzeć w głąb układu hamulcowego. Przed całą procedurą warto sprawdzić jeszcze jedną rzecz. Po podlewarowaniu, można rękami obrócić kołem i starać się wyczuć, czy koło toczy się lekko czy może pojawia się opór. Jeśli koło obraca się z trudnością, a do tego dochodzi głośniejsze tarcie, należy dokładnie przyjrzeć elementom hamulca.

Wymiana klocków hamulcowych na przód

Przed przystąpieniem do zdejmowania przedniego koła ustawiamy podnośnik pod progiem. W przypadku pogniłej blachy, w celu uniknięcia nieprzyjemnych chrupnięć, można podłożyć sobie deskę albo belkę. Przy zaawansowanym stopniu korozji, dobrym miejscem jest mocowanie śruby wahacza. Przed rozpoczęciem lewarowania luzujemy śruby koła. Ponieważ nie grzeszę muskulaturą a moja waga nie przekracza 50kg, mając do dyspozycji sam klucz, mogłabym ich tak od razu nie odkręcić. Z pomocą przyszła mi metalowa rura, którą zasadzam na ramieniu klucza. Taką rurę można wygrzebać gdzieś na szrocie, albo poszukać po zakładach produkcyjnych, które zajmują się obróbką metalu. Śruby w kole były tak dokręcone, że nie pozostało mi nic innego, jak potraktować rurę serią gwałtownych posunięć nogą. Trzeba pamiętać, że rozwiązanie jest ryzykowne, ponieważ może skończyć się urwaniem śruby. Luzujemy śruby po przekątnej, „na krzyż”. Przed lewarowaniem możemy też zabezpieczyć koła przed przetoczeniem za pomocą kamienia albo belki.

Po podlewarowaniu zdejmujemy śruby i koło, które można w tym wypadku potraktować jako wygodne siedzisko, albo podłożyć pod progiem (w razie czego..). Dla komfortu pracy dobrze skręcić koło kierownicy, aby mieć więcej pola do manewru. Zaczynamy od wykręcenia dwóch śrub mocujących siodło hamulca, które znajdują się po wewnętrznej, w moim przypadku kluczem imbusowym. U mnie pojawił się dodatkowo problem ślizgania imbusa, z powodu wyrobienia gniazda. Wtedy nie można się zrażać, tylko uderzyć parę razy młotkiem w imbus i wtedy na nowo zacząć kręcić.  Trzeba zwrócić uwagę na to, by podczas ponownego montażu, śruby mocujące znalazły się w tym samym miejscu, ponieważ różnią się one długością. Następnym krokiem jest odchylenie zacisku i oparcie go na jakimś podwyższeniu, tak aby nie wisiał na samym przewodzie. Następnie zdejmujemy blaszki i klocki, zapamiętując ustawienie blaszek oraz zwracając uwagę na różnicę wielkości klocków (klocek wewnętrzny charakteryzuje mniejsza powierzchnia).

 

 

Na zdjętych klockach w moim samochodzie dało się zauważyć nierównomierne starcie i pęknięcie. Taki klocek nie nadaje się do dalszego użytku i wymaga wymiany. Kupując nowe klocki, warto podjechać ze starą parą do sklepu, albo zapamiętać dobrze ich kształt, bo można się pomylić. Zasadą jest, że klocki hamulcowe wymienia się w obydwu kołach niezależnie od tego, czy jedna para z nich nadaje się jeszcze do użytku.

Mając odsłoniętą tarczę można już przyjrzeć się jej z bliska, sprawdzić dotykiem czy nie jest porysowana i zwrócić uwagę na jej grubość. Profesjonalnie sprawdza się to mikrometrem i porównuje ze wskazaniami producenta. Przesuwając narzędzie wzdłuż promienia można wymierzyć jak zmienia się stopnień zużycia.

W zależności od stopnia zanieczyszczenia powierzchni prowadzących klocki, należy oczyścić jej powierzchnie. Ogólnie zaleca się tutaj szmatkę nasączoną spirytusem i miękką szczotkę drucianą, ale przyznam się, że nie byłam w tym względzie zbyt pedantyczna.

Tłoczek należy oczyścić z brudu i sprawdzić czy osadzona na nim gumka nie jest sparciała lub spękana. Pod gumkę dobrze wprowadzić smar hamulcowy. Można użyć też ewentualnie do tego płynu hamulcowego, który pomoże w częściowej likwidacji korozji. Wystający tłoczek należy wcisnąć do środka w sposób równomierny, nie używając ciężkich narzędzi, typu młotek. Ja posłużyłam się zaciskiem stolarskim. Może się zdarzyć, że tłoczek pokryje zaawansowana korozja i będziemy musieli stanąć przed wyborem czyszczenia lub wymiany tłoczka na nowy. Mogą pojawić się też trudności w poruszaniu tłoczka, a wtedy trzeba sie zastanowić nad wadami samego zacisku. Co z tego jak wymienimy same klocki, gdy tłoczek nie będzie chciał się cofać i będzie nas hamował. Jeżeli zajdzie potrzeba wyjęcia tłoczka z zacisku, układ będzie wymagał odpowietrzenia a to już nieco dłuższa zabawa.

Będąc w posiadaniu nowych klocków, zaczynamy montaż od założenia sprężyn ustalających klocki (blaszek). W dalszej czynności wkładamy klocki, zacisk a potem śruby mocujące. Po ich dokręceniu, należy kilka razy nacisnąć pedał hamulca aż wyczujemy opór. Wtedy możemy przystąpić do zakładania koła. Zanim opuścimy samochód przykręcamy lekko śruby, by po zetknięciu z podłożem dokręcić z odpowiednią siłą, u mnie jest to 110Nm. Niestety nie użyłam do tej czynności klucza dynamometrycznego, a to właśnie jego użycie gwarantuje bezpieczne dokręcenie. Choć spotkałam się również z taką opinią, że dokręcanie wedle wartości, które podaje producent mija się z celem, bo nie odpowiada trudnym polskim warunkom drogowym.. Jak widać trzeba odnaleźć swoje miejsce w tym pluralistycznym mechnicznym gąszczu i zaakceptować fakt, że tyle opinii, co mechników..

Ostatnią ważną kwestią jest dotarcie klocków przez pierwsze 200 km. W tym czasie nie wolno ostro hamować i warto pamiętać, że hamowanie będzie lekko stępione.

Dacie radę kobiety:)

 

 

2 myśli w temacie “Gdy klocek klockowi nie równy”

  1. Piękny opis trzeb przyznać, z pewnością przyda się nie tylko kobietom 😉
    Aczkolwiek z doświadczenia muszę zauważyć, że wymiana klocków zwykle jest i tak znacznie mniej czasochłonna niż wymiana bębnów i szczęk, przynajmniej w moim fiacie 😉
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *